Absolutny Król królów muzyki filmowej
http://www.youtube.com/watch?v=l-jAYHaAueY
http://www.youtube.com/watch?v=nqVrTkZAe2k
Tak. To się nazywa magia muzyki filmowej
http://w946.wrzuta.pl/audio/3FVwXXsO5yZ/miklos_rozsa_-_the_legend_and_epilogue
Magia muzyki filmowej jakoś nie jest dostrzegana przez ogół. Rankingi na filmwebie są śmieszne, John Barry na 129 (!!!) miejscu, a Rozsa za mało głosów żeby się do niego załapać.
Każdy inaczej to postrzega. Jedni wolą elektroniczne bity, sample i co ino, inni orkiestrę, niestety tutaj jest zdecydowanie więcej tych pierwszych i dlatego wygląda to jak wygląda. Co do tego rankingu, to już gdzieś ktoś pisał że powyżej setki mamy bardzo doborowe towarzystwo: Goldsmith, Bernstein, Schifrin, Herrmann, Steiner, Tiomkin, Newman i inni. Już nawet nie zaglądam w ten ranking. Mam swój własny, jedyny słuszny ;D
"Jedni wolą elektroniczne bity, sample i co ino, inni orkiestrę, niestety tutaj jest zdecydowanie więcej tych pierwszych i dlatego wygląda to jak wygląda."
Ja tam wolę jedno i drugie :D
Bo niby w czym tacy jak Clark, Vangelis czy Noon są gorsi od tych drugich?