Luźna adaptacja eposu Homera, także chyba jeden z mniej znanych filmów Kirka Douglasa.
Mimo ominięcia części przygód (nie ma m.in. wizyty u Lotofagów czy płynięcia między Scyllą, a
Charybdą; inaczej wygląda też wizyta w Hadesie, choć to akurat przedstawiono tak, że jest to
jedna z lepszych scen filmu), niedoróbek technicznych czy skrótowości (trwająca zaledwie parę
minut rozprawa z zalotnikami) jest to całkiem dobry film, zważywszy oczywiście, że ktoś lubi takie
"starożytne" kino. Warto rzucić okiem, choć "Odyseja" Konczałowskiego z Armandem Assante w
roli Ulissesa jest zdecydowanie lepsza w tej materii.