Ten moment, gdy wszyscy oddają Namaari swoje odłamki kamienia, ona je składa, a potem sama zamienia się w posąg... I tak stoją razem...
W tym momencie pomyślałam sobie "Bosz, ależ by to było kozackie zakończenie! Wreszcie jakiś unhappy end!"
Alb coś jest ze mną nie tak, albo po prostu wyrosłam z Disneya ;)
Tak samo pomyślałem :D Umrzeć w zaufaniu, że nasza ofiara się opłaci. Ale z drugiej strony kto miałby potem oglądać ich posągi ciesząc się pokojem. No i co też lekko dziwne to to, że ludzie, którzy ożyli z kamienia są w tym samym wieku, nic się nie zestarzeli i to trochę jak końcówka w Intersellar, tyle że tutaj jest 6 lat różnicy a nie 80 :) więc można przymróżyć oko