Przeciętny telewizyjniak z cyklu "okruchy życia", nachalnie moralizatorski, z oczywistościami podanymi na tacy, gdzie jasno paluszkiem pokazują nam, gdzie mamy płakać, a gdzie się uśmiechać. Temat filmu jak najbardziej ważny, ciekawy i poruszający, ale Amerykanie takich tematów po prostu nie umieją celnie zobrazować. Oczywiście trzeba zrobić to ckliwie, łopatologicznie i kliszowo, żeby mamy Muminka zachłystywały się od szlochów.
A tak poza nawiasem, zawsze ciekawiło mnie co kieruje ludzmi, takimi jak na filmie (czyli z dziedzicznymi chorobami) do licznego mnożenia się i przekazywania dzieciom swoich choróbsk...